„Bo kochanie Ciebie jest zbyt ciężkie”
Obracałeś w smukłych palcach fotografię
wykonaną trzy lata temu. Prychnąłeś pod nosem, dostrzegając twoje szczelnie
otulające brunetkę ramiona i rozpromienioną twarz spoczywającą tuż nad jej
obojczykiem, o który wspierałeś się brodą. Była wówczas twoją ostoją. Siała
równowagę i wskazywała ją w twoim życiu. Nic wtedy nie zapowiadało tego, że
blondyn stojący obok ciebie w kąpielówkach z bawiącym ją wzorem i przyklejonym
do twarzy wiecznym delikatnym, ale szczerym, wyrażającym szczęście uśmiechem
zgarnie ci ją z przed nosa. Pamiętałeś ten słyszalny doskonale dla twoich uszu
trzask łamanego serca, gdy ujrzałeś jak kilka godzin po zakończeniu waszego
związku, choć ona nadała mu miano wakacyjnego romansu, przyciągał ją do siebie
ramieniem, zaczepiając o jej kark i chichotał błogo, wpatrując się prosto w jej
oczy. Odgłos jego śmiechu niósł się echem o opustoszałej i skąpanej mrokiem
plaży, siejąc pierwsze stężenie bólu w twoim sercu. Później widziałeś tylko jak
tonie w jej słodkich, smakujących wiśniowym balsamem ustach, a ona zadowolona
oplata ramiona na jego szyi i odwzajemnia pieszczotę. Oniemiały wpatrywałeś się
wówczas w dwójkę najbliższych ci osób złączonych w pocałunku, kręcąc głową
przecząco, chcąc wymazać ten obraz z zakamarków umysłu i pragnąc wyrwać się z
tego amoku. Nie chciałeś dłużej się im przyglądać, ale nie potrafiłeś oderwać
od nich wzroku. Oszroniona butelka wypełniona chmielowym trunkiem wyślizgnęła
ci się z dłoni, opadając na przybierający barwę złocistą podczas dnia skąpanego
słońcem piasek, a suche oczy odczuły natychmiastową potrzebę nawilżenia i tak
właśnie Tomasz Fornal skryty za pancerzem, na pozór niezniszczalny na boisku, twardy został złamany, pokonany.
Osunąłeś się po powierzchni ściany znajdującego się za twoimi plecami pokoju i
zacisnąłeś powieki, chcąc powstrzymać nadmiar słonej cieczy ściekającej po
twoich policzkach. Zdawałeś sobie jednak sprawę, że łzy nie oczyszczą twoich
oczu z przyswojonego wcześniej tak raniącego cię widoku. Dopiero te
okoliczności uświadomiły ci jak kruchym człowiekiem byłeś, Tomaszu. Podczas
nieobecności twojego współlokatora na tym wyjeździe zdążyłeś posmakować chyba
wszystkich zasobów w jakie wyposażony był barek
w waszym wspólnym lokum i wylać multum łez, urozmaicając nieskazitelnie
białą poduszkę w widoczne mokre ślady. Przyłożyłeś policzek do wilgotnego
materiału i westchnąłeś wtedy głęboko, zdając sobie sprawę jak psychicznie i
bezpowrotnie runąłeś doszczętnie do samych fundamentów i wiedziałeś już, że nie
ma dla ciebie ratunku. Tak też było po dzień dzisiejszy, kiedy stadium twojego
cierpienia osiągało niemal szczyt. Miętoliłeś w ręce kawałek śliskiego papieru
i miałeś ochotę z bezsilności zanosić się niepohamowanym, głośnym śmiechem,
który przeciąłby nieskazitelną, przeszywającą ciszę w pokoju twojego rodzinnego
domu. Otarłeś wilgotne policzki zewnętrzną częścią dłoni i okazało się, że
miałeś idealne wyczucie, gdyż niespełna dwie sekundy po tym posunięciu do
wnętrza twojego kącika wtargnęła brunetka. Runęła na materac twojego łóżka i
roześmiała się wesoło, patrząc na twoją oświetloną przez blask księżyca twarz.
- Tomuś, co ty dziś taki jakiś
milczący? - dźgnęła cię palcem tuż pod żebrem, uśmiechając się zadziornie. - Co?
- Trudy sezonu dają o sobie
znać. - wzruszyłeś ramionami, uraczając ją przelotnym spojrzeniem. - Za to ty jaka
rozpromieniona latasz. - wzniosłeś wysoko kąciki ust, posyłając jej szczery
uśmiech, bo w głębi cieszyłeś się z jej szczęścia.
- Ach, miłość Tomaszu, miłość. -
mruknęła rozmarzonym głosem. -A czy ja się doczekam jakieś piękności przy twoim
boku? - obróciła się i spoczęła na brzuchu, opierając twarz na dłoni i
przyglądając ci się uważnie.
Była taka rozkoszna. Chłonąłeś
nałogowo błękitnymi tęczówkami jej rozczochrane, ciemne kaskady, które zapewne
co wypuściła ze splecionego kilka godzin temu warkocza. Ich kosmyki walały się
po jej twarzy, dodając uroku, a ty nie miałeś najmniejszej ochoty ich
uporządkować i schować za ucho. Nadal nie dowierzałeś w to jak można być tak
świetlistą osobą jak ona. Jej czekoladowe tęczówki non stop śmiały się do ciebie,
dzieliły rozlanym po nich rozradowaniem, a usta tak proszące się o wyciskanie
na nich licznych czułych, przepełnionych miłością pocałunków wykrzywiały w
rozczulającym twoje serce promiennym, cholernie szczerym, nie wykreowanym na
pokaz uśmiechu. Łaknąłeś zatopić się w nich bez opamiętania i wpleść palce w
jej miękkie włosy, ale nie mogłeś. Nie posiadałeś na to pozwolenia uzyskanego
od niej samej. Już dawno pogodziłeś się z rolą jej najlepszego przyjaciela,
kogoś komu mogła oprzeć się na ramieniu i zwierzyć ze wszystkiego, kogoś komu
mogła wyjawić najbardziej żenujące historię, kogoś komu mogła poprawiać humor i
oczekiwać także wsparcia dla swojej osoby w trudnych momentach, które
oczywiście gwarantowałeś jej niemal natychmiast, goniąc srebrnym Hyundaiem
prosto z miasta leżącego pod Warszawą i łamiąc liczne ograniczenia prędkości.
- Powiem ci, że ciężkie pytania
zadajesz. - roześmiałeś się, pstrykając ją w nos.
- Och, no tak. Zapomniałam, że
przecież ty stawiasz na spontan, Tytus. - uderzyła się teatralnie z otwartej
dłoni w czoło.
Takim właśnie sposobem
doświadczyłeś możliwości jej spotkania. Znienacka, niespodziewanie, a nim się
obejrzałeś raptownie zasiała spustoszenie w twoim umyśle, ciele i sercu.
Zachłannie zagłębiała się w otchłani każdego z tych wymienionych elementów, aż
w końcu pochłonęła całego ciebie, Tomaszu.
- Tak, owszem. – zaśmiałeś się,
kiwając palcem w jej kierunku.
A później nim się zorientowałeś
lustrowałeś wnikliwie jej otuloną bezbronnością, niewinnością twarz. Z głową
usytuowaną na twojej klatce piersiowej
oraz nogą przerzuconą przez twoje uda zwiedzała krainę Morfeusza, kiedy
ty zaciskałeś szczękę, aby nie poddać się atakowi słabości.
~*~
Witam i o wasze odczucia przed trzecia fazą mundialu pytam 😁 Ja powiem tylko, że wierzę i czuję, ze jeszcze rozgromimy nie jedna drużyną ☺️ Poznałyście kulisy tego jak Tomek zareagował na pierwszy cios wymierzony z rąk brata oraz ukochanej 😏
Co będzie dalej dowiecie się niebawem 😊 Do zobaczenia za tydzień, a jutro jak dobrze pójdzie widzimy się na Arturze , w czwartek na Kedzieeksim 😘
Och :( Co ta Aurelia? No choćbym chciała to za nic nie rozumiem jej postępowania! To co łączyło ją z Tomkiem nazwała przelotnym romansem po to, aby kilka godzin później całować się z jego bratem... No serio?? Kto tak robi? :/ I czy Janek wiedział o wszystkim, czy nie? Chyba to pytanie mnie nurtuje najbardziej :D No bo kurcze... Jeśli wiedział to słabo :( Aurelia zachowała się strasznie egoistycznie. Zrobiła sobie z Tomka przyjaciela, a on tak bardzo cierpi z powodu tego, co do niej czuje... Nie mam pojęcia, ile on jeszcze wytrzyma, bo te ciosy spadają na niego raz za razem. Człowiek jest w stanie wytrzymać wiele, ale każdy ma przecież jakieś granice. Wierzę, że pewnego dnia się podniesie i spotka na swojej drodze dziewczynę, która będzie warta jego miłości!
OdpowiedzUsuńJak nastroje przed trzecią fazą? :D Optymistyczne! Po tych dwóch meczach i zawałach ... Nie ma innej opcji, wygrają! :D
Pozdrawiam ;*
Niebawem poznasz na to odpowiedź ^^
UsuńZobaczymy ile Tomek ma jeszcze w sobie siły ;)
Dokładnie tak! ^^
Dziękuję i pozdrawiam ;*
Chyba panna Aurelia powinna odwiedzić naprawdę dobrego okulistę, bo przecież to musi być widoczne, że Tomek tego uczucia nie zostawił w przeszłości. Byle jak w tym jego życiu; jak już coś lekko się stabilizuje to przychodzi ona i burzy nawet malutką cegiełkę dobrego dnia. Weź Kaśka wstaw tutaj jakąś uroczę dziewczynę, która zajmie miejsce narzeczonej Janka, bo mi smutno na serduszku. Pozdrawiam i weny.
OdpowiedzUsuńOna jest zbyt zaślepiona w jego brata, by to dostrzec :(
UsuńDokładnie tak!
Kolejny rozdział będzie ciut weselszy chyba ;)
Dziękuje i pozdrawiam ;*