"Dziś, gdy o Tobie myślę, gdy Cie nie ma przy mnie.
Jednego chce - wyjdź z mojej głowy, zanim z siebie wyjdę."
Owinąłeś wokół zdewastowanej
przez srebro metalu kostki śnieżnobiały bandaż, zatracając się w widoku jak
szkarłatna ciecz przelewa sią na jego nieskazitelną powierzchnie. Po chwili
wyrwałeś się z transu i poderwałeś się z chłodnej podłogi, naciągając skarpetkę
wyżej. Zgarnąłeś ze stolika usytuowanego w salonie kluczyki wyposażone w
breloczek błękitno-żółtej Mikasy i pokonałeś schody w ekstremalnie szybkim
tempie, krzywiąc się lekko na twarzy, gdy odczuwałeś przeszywającą falę bólu w
okolicach stopy. Opadłeś na fotel kierowcy srebrnego Hyundaia i przekręciłeś
kluczyki w statyce, aby już po chwili włączać się do ruchu ulicznego.
Zirytowany wybijałeś rozbrzmiewający w twoim umyśle rytm smukłymi palcami o
skórzaną nawierzchnię kierownicy, wpatrując się pustym wzrokiem w skupisko
samochodów rozmieszczone przed tobą. Przymknąłeś powieki i odchyliłeś głowę do
tyłu, wzdychając głośno, gdy twoje uszy otuliły rytmy znajomego rapu oraz
dotykające cię dotkliwie słowa. Łzy balansowały na twoich powiekach, ale
ostatecznie nie pozwoliłeś sobie na ich uwolnienie. Ona była twoim kompasem.
Naprowadzała cię na odpowiednią ścieżkę w życiu. Na tor szczęścia i błogości, a
teraz czułeś jedyne pochłaniającą cię z każdym dniem coraz bardziej pustkę. Z
duszy towarzystwa z jakiej słynąłeś w szeregach radomskich siatkarzy czy
złotego pokolenia juniorów stałeś się zaszytym wewnętrzu swojego mieszkania
toczącym wieczne refleksje człowiekiem. Koledzy z drużyny dostrzegali twoją
zmianę, ale nie dopytywali. Wiedzieli, że i tak nie uronisz ani jednego słowa
wyjaśnienia. Nie chciałeś obarczać ich swoimi problemami. Musiałeś sobie z nimi
sam poradzić, ale nie potrafiłeś się z nimi uporać. A właściwie z jednym. Z
jedną raną wyrytą w twoim szlachetnym, kochającym tak żarliwie sercu. Jedynymi
zmartwieniami jakimi dzieliłeś się z zawodnikami radomskiego klubu były
dokuczające ci bóle mięśni po wyczerpującym treningu czy rozterki twoich
rodziców, którym czasem zdarzało się ponieść emocjom. Sprawy sercowe wcześniej
tak przez ciebie chętnie wylewane przed bełchatowskim środkowym czy rzeszowskim
libero stały się skarbcem, do którego kluczyk posiadałeś wyłącznie tylko ty.
Wplotłeś palce w gęste, ciemne, kasztanowe włosy i wypuściłeś głośno powietrze,
zaczesując je do tyłu. Odetchnąłeś z ulgą, kiedy tabun samochodów zaczął się
przemieszczać. Skupiony na drodze oraz wsłuchujący się w utwory wydobywające
się z twojego radia pokonywałeś kolejne kilometry, mknąc trasą szybkiego ruchu
i po niespełna trzech godzinach zaparkowałeś przed jednym z krakowskich bloków.
Zatrzasnąłeś za sobą drzwi samochodu i nacisnąłeś guzik na autopilocie, dbając
o jego zamknięcie. Zdyszany wparowałeś do wnętrza lokalu zajmowanego przez
brunetkę i znieruchomiałeś. Zastygłeś w progu, omiatając oszołomiony wzrokiem
potłuczone talerze oraz kilka innych elementów zastawy stołowej. Pokręciłeś z
niedowierzaniem głową, chwytając się za nią. Ostrożnie pokonałeś tor przeszkód
z odłamków naczyń i odnalazłeś skuloną przy kuchennej szafce dziewczynę. Na
twój widok momentalnie poderwała się z podłoża i zadarła na ciebie spojrzenie
czekoladowych tęczówek. Strach i obawa rozlewające się po nich sparaliżowały cię wewnątrz. Przywarła
swoim drobnym ciałem do twojego i wtuliła się w ciebie ufnie, chlipiąc w
materiał twojej szarej bluzy. Mocniej oplotłeś ramiona wokół jej pleców i
gładziłeś je jedną dłonią, nadal nie mogąc uwierzyć w stan w jakim znajdowało
się jej mieszkanie. Wyglądało jakby nadciągnął tu jakiś potężny kataklizm
pokroju tornada.
— Co się tutaj
wydarzyło?— zapytałeś łagodnym tonem głosu, unosząc jej podbródek, aby mogła na
ciebie spojrzeć.
— Janek się na mnie wściekł.
Powiedział, że go zdradzam a ja tylko byłam się spotkać z
dziewczynami.— wypowiedziała drżącym głosem, a w jej oczach dostrzec się dało
bezsilność.
— Uderzył cię?— nie chciałeś zadać
jej tego pytania, ale musiałeś mieć pewność.
— Nie! Tomek, jak możesz tak w ogóle myśleć?!— oburzona
wyrwała się z twojego uścisku.
— Przepraszam. Nie powinienem, bo
to mój brat, ale chciałem mieć pewność. — wytłumaczyłeś jej. — Spokojnie. Jesteś
już bezpieczna. — szepnąłeś, muskając ustami jej czoło.
Skinęła jedynie głową i posłała
ci wdzięczny uśmiech. Ponownie zagłębiła twarz w twojej bluzie, a ty
wariowałeś, bo kwiatowa kompozycja jej perfum uderzyła w ciebie zdecydowanie za
mocno, powodując spustoszenie w twoim umyśle. Tak bardzo pragnąłeś ją w takich
momentach zapewnić, że ty będziesz zawsze, że nigdy jej nie skrzywdzić, że ją
tak cholernie i przeklęcie kochasz, ale nie miałeś w sobie tyle odwagi. Jeden
jej rozkoszny uśmiech i wymiękałeś. Skrywałeś się jak dziecko przed
wymierzeniem kary przez rodziców za złe zachowanie.
— On po prostu boi się, że cię
straci. — mówiłeś cicho wprost do jej ucha. — Dlatego jest taki przewrażliwiony.
Jesteś dla niego ważna i nie chcę, abyś odeszła.
— Nie odejdę.
— Ja to wiem, ale on już tak ma.
Nie odejdę. Te dwa słowa
sprawiały, że nadzieja kiełkująca w tobie umierała śmiercią drastyczną i
tragiczną. A jeszcze bardziej bolało cię to, że nie mogłeś zagłębić smukłych
palców pod materiałem jej bluzki i rozkoszować się miękkością jej skóry, kiedy
płonąłeś, gdy znajdowała się tak cholernie blisko. Tomaszu Fornal, cierpiałeś
niemiłosiernie, ale wyrzekłeś się swojego szczęścia dla nie zaburzenia jej harmonii
i błogości w życiu.
~*~
Przy pisaniu tej części prawie uroniłam łzy. Jestem tego coraz bliżej, ale jeszcze nie przekroczyłam tej granicy;) Umówmy się, że rozdziały będą co wtorek ^^ Każdej z Was pasuje? Chciałam raz w tygodniu by każda z Was nadążyła, bo w końcu nowy rok szkolny ^^ Także w tym miejscu pragnę Wam życzyć wielu piątek i szóstek, abyście pozdawały wysoko maturki i inne egzaminy oraz znalazły także chwilę czasu na moje bazgroły i dla siebie :D Całuję i do zobaczenia za tydzień! ; *
PS: Nowość pojawiła się także na Maślaku i Aleksandrze oraz za kilka godzin spodziewajcie się jej także na Bicku, Izie i Julii ^^
Tomek, jak mi Cię szkoda :( To jest tak strasznie smutne... On się tak męczy z tym uczuciem do Aurelii... Kocha ją ponad życie, poświęcił dla niej własne szczęście, siebie, aby ona mogła być szczęśliwa i to w dodatku z jego bratem... Przecież tego jest stanowczo za dużo jak na jednego człowieka :(
OdpowiedzUsuńNie wiem, Aurelia naprawdę nie dostrzega oczywistych faktów? Tomek jest na każde jej zawołanie, zawsze ją wspiera, pomaga i przede wszystkim kocha, a ona po tym wszystkim traktuje go jak przyjaciela... No kurczę :/
Chyba Tomkowi by się przydało, gdyby porozmawiał z kimś szczerze o tym, co się dzieje, o tym, co sobie robi, bo naprawdę obawiam się, że pewnego dnia może być za późno na wszystko...
Janek potłukł talerze w obawie, że Aurelia go nie kocha, a ona jeszcze tak dobitnie obwieściła Tomkowi, że nigdy od Janka nie odejdzie. Chryste, co z nią?
Smutno tu!
Pozdrawiam ;*
Nie ma opanowania w tym co dla niej robi i wszystko jest gotowy uczynić :(
UsuńJest zaślepiona w Janka ;(
Jest na skraju wytrzymałości, ale może uda mu się to pokonać..
Dziękuję i pozdrawiam ;*
Ty wiesz co robisz z moim serduszkiem z każdym nowym rozdziałem... Prawda? Tomek tak bardzo cierpi, że aż mi go szkoda... Kolejne cięcia schowane pod skarpetką = kolejne małe ranki na moim serduszku :c nie wiem jak Aurelia może nie dostrzegać uczucia Tomka... Musi być bardzo zapatrzona w Janka... Właśnie... Janek, chłopaku gdybyś ty wiedział jak bardzo twój brat kocha twoją kobietę, jak bardzo rani go wasze uczucie, do czego doprowadza Aurelia dzwoniąc do Tomka po każdej kłótni z tobą... Co byś zrobił...? Ostatnie zdanie Aurelii całkiem załamało Tomasza... Mam tylko nadzieję, że nie zrobi on nic głupiego ze swoim życiem...
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i pozdrawiam ;*
Pochłonięta przez brata tego nie widzi :(
UsuńKto wie jakby postąpił :(
Dziękuję i pozdrawiam ;*
Fornal powinien mimo wszystko nie chować swoich uczuć tak głęboko. Ja doskonale wiem, że to siostra brata; tego, który jest dla niego oparciem, wzorem do naśladowania i najbliższą osobą po rodzicach, ale jego zachowanie sprawia, że Aurelia zaczyna się go bać, a odejście jest zbyt trudne. Ten dialog załamał Tomka i aż nie chcę myśleć co on może zrobić, ehhh :/
OdpowiedzUsuńJanek dał się ponieść wodzy emocji, ale cóż..
UsuńZobaczymy co wydarzy się dalej ;)
Dziękuję i pozdrawiam ;*