wtorek, 13 listopada 2018

Jedenaście

        "Chciałbym Ci powiedzieć, że jesteś dla mnie wszystkim.
Upijam się Tobą, jak bardzo dobrą whisky.
Dlatego musisz wiedzieć, że we mnie jest ten płomień.
Liczysz się Tylko Ty, za Tobą skoczę w ogień"

     Zaspany przetarłeś twarz dłonią i powędrowałeś do drzwi, za którymi nie miałeś pojęcia kogo się spodziewać. Filip nie zapowiadał ewentualności wizyty u ciebie, Rybicki miał zamiar spędzić trochę czasu z blondynką a reszta zespołu postawiła na regenerację w zaciszu własnego mieszkania. Nie zaprzątając sobie głowy myślami odnośnie gościa, który postanowił cię odwiedzić przekręciłeś zamek i rozwarłeś drzwi. Wtem twoje błękitne tęczówki napotkały na swojej drodze rozpromienionego  blondyna. Nie był on jednak sam. Jego prawe ramie oplatało drobną sylwetkę dziewczyny w pasie, która widniała przy jego boku. Zerknąłeś na jego smukłą dłoń spoczywająca na jej płaskim brzuchu i zadarłeś wzrok na ich twarze. Kąciki twoich ust wylądowały na wyżynach, a drzwi zostały przez ciebie szerzej otwarte, aby para mogła zagłębić się we wnętrzu twojego mieszkania. Przymknąłeś je za nimi i delikatnie wsparłeś o ich powierzchnie czoło, przymykając powieki. Westchnąłeś głęboko, bowiem czekała cię ciężka rozprawa z narzeczonymi, na którą mentalnie nie byłeś przygotowany. Pragnąłeś samotnie spędzić tą marcową sobotę i w pełni delektować się wolnym czasem otrzymanym od trenera, jednak czy od tych pieprzonych czterech lat coś układało się po twojej myśli, Tomaszu? Gdyby tak było ta brunetka omiatająca wzrokiem twoje lokum i przechadzająca się po nim w czarnych, wysokich szpilkach , które niebotycznie wydłużały jej odsłonięte przez włożenie czarnej spódnicy nogi, przygotowywała by się do przyjęcia twojego nazwiska, a w dokumentalnej rubryce w krakowskim kościele w miejscu imienia przyszłego męża mieściłoby się twoje. Okręciłeś się na pięcie w stronę przybyłych gości i przeczesałeś palcami rozczochrane włosy. Z oparcia kanapy zgarnąłeś czerwoną koszulkę i naciągnąłeś ją na nagi tors, który kątem oka badała Aurelia.
-Widzę, że Prygiel was mocno ciśnie na siłowni.-skwitowała z cwanym uśmiechem Stawska.
Gdyby tylko wiedziała jak tymi słowami wprawiała cię w zadowolenie. Spostrzegła zmiany na twoim ciele, po mimo tak rzadkiej częstotliwości oglądania go odkrytego. Miała by twoją muskulaturę na skinienie palca podczas namiętnych nocy, które chciałeś z nią dzielić czy też tych spokojny, kiedy by się owijała wokół niej, łaknąc ciepła. Janek natomiast splótł ramiona na klatce piersiowej i zatupał kilkukrotnie nogą, przyglądając się partnerce z wyraźną dezaprobatą z jej słów jak i zachowania.
-Ja zastanawiam czy ty bardziej nie pragniesz mojego braciszka w łóżku niż mnie.-mruknął wciąż oburzony 23-latek.-Mi takich rzeczy nie mówisz.
Rozbawiony zlustrowałeś wzrokiem twarz przyjmującego, następnie wymieniając wymowne spojrzenie z przyjaciółką i momentalnie salwy twojego śmiechu zmieszane z jej wesołym chichotem rozniosły się po wnętrzu twojego lokalu. 23-latek pokręcił z niedowierzaniem głową i machnął zrezygnowany dłonią na waszą dwójkę.
-Jaś, co ty się taki zazdrosny zrobiłeś?-wspięła się na palce i oplotła ramionami szyję krakowianina.-Już niebawem będę tylko twoja.-oświadczyła z rozczulającym uśmiechem, spoglądając mu głęboko w oczy.
-A właśnie...-oprzytomniał nagle twój brat.- Tomek, przybyliśmy tutaj, aby zaprosić cię na nasz ślub, który odbędzie się w kwietniu.-wypowiedział, nie potrafiąc ukryć powiększającego się z każdym opuszczonym jego usta słowem uśmiechu.- Mam nadzieję, ze mogę liczyć na  twoje uczestnictwo w tym ważnym dla mnie jak i dla Auri wydarzeniu jako mój świadek.-poruszył znacząco brwiami.
-Ależ oczywiście braciszku!-odrzekłeś z euforią.- Gratulacje kochani. Naprawdę cieszę się, że dwójka najważniejszych dla mnie ludzi będzie niebawem taka szczęśliwa.-zamknąłeś ich obydwoje w silnym uścisku, uśmiechając się promiennie.
Odebrałeś ozdobną kopertę od dziewczyny i pożegnałeś ją, pozostawiając mokry ślad na jej policzku. Wzniosła nikle kąciki ust na gest z twojej strony i także musnęła ustami twój policzek, wzbijając się na czubki palców. Skarciłeś ją wzrokiem, gdy przyłożyłeś dłoń do twarzy a na niej odbił się różowy odcień jej szminki. Roześmiała się błogo i pociągnęła za sobą Fornala, zmierzając ku wyjściu. Przytuliłeś go przelotnie przed opuszczeniem twoich progów i zamknąłeś za nim drzwi, osuwając się po ich powierzchni. Skryłeś twarz w dłoniach i nie próbowałeś nawet stłumić słonej cieczy nagromadzonej w twoich oczodołach. Policzki z każdą kolejną minutą stawały się coraz bardziej wilgotne, a twoje serce coraz bardziej lodowate. Wyparował z niego ten wyjątkowy żar, gdy zamglonym wzrokiem śledziłeś każda linijkę starannego pisma, którym wypełnione było zaproszenie.
-Tytus!  Co ci się skończyło? Gotówka, wódka czy...?-w słuchawce usłyszałeś radosny głos rzeszowskiego libero.
-W kwietniu wykopiesz mi grób.-szepnąłeś, pociągając nosem.
-Co?!-ryknął Masłowski.-Boże, Tomek! Co się stało?!-jego ton momentalnie przekształcił się w przerażony z nutką troski.
-Byli tu...20 kwietnia się pobierają.-powiedziałeś słabo.- Mateusz, ja tego nie zniosę...

"Ty mnie unosisz wysoko, z Tobą chcę być na szczycie.
Bo jesteś tą osobą, za którą oddam swoje życie."

***
Upiłeś łyk złocistej, chłodnej cieczy i kontynuowałeś wpatrywanie się w jedną z fotografii z tego wspaniałego okresu twojego życia. Posyłałeś na niej czarujący uśmiech w kierunku brunetki, która spoglądała na ciebie z iskierkami w oczach i wspierała się dłonią o ladę baru, wysłuchując cię z uwagą. Zabawnie marszczyła przy tym nos, próbując się skupić na słowach opuszczających twoje usta, gdy w tle rozbrzmiewała muzyka o wysokiej wartości decybeli. Znajdowaliście się wtedy w jednym z bałtyckich klubów. Zabrałeś ją tam w  przedostatnim tygodniu twoich rodzinnych wakacji. W kolejnym  zdjęciu zatraciłeś się tak bardzo, że nie dotarł do ciebie trzask łazienkowych drzwi i moment pojawienia się na sofie w salonie bruneta. Filip pstryknął ci palcami przed oczami, chcąc wyrwać cię z amoku. Zadarłeś na niego zmęczone spojrzenie, a on palcem wskazał trzymaną przez ciebie fotkę z uwiecznioną kolejną chwilą z dyskoteki.  Westchnąłeś głośno, zbierając myśli, aby jak najlepiej przytoczyć przyjacielowi ten jeden z gorących wieczorów z nad morza. Nie rozumiałeś po co zadeklarował się dzisiejszego czuwać przy tobie i zadbać byś nie użył  żyletki określanej przez niego " stalową kurwą". Masłowski wypaplał mu w jakim stanie znajdowałeś się od dwóch tygodni i poprosił o opiekę za twoimi plecami, jednak irytowało cię to, bowiem nie byłeś już kilkuletnim dzieckiem czy nastolatkiem. Byłeś dorosłym facetem myślącym racjonalnie. Choć niekoniecznie, gdy ona  była w pobliżu.
- Gdy była pijana miała słodko zarumienione policzki. Zupełnie tak jakby się czegoś wstydziła, ale było zupełnie odwrotnie, bo tamtej nocy otworzyła się przed mną i wylała wodospad słów.-mówiłeś, uśmiechając się łagodnie na to wspomnienie. Twój umysł, każda twoja komórka odtwarzała te kilka godzin jakby wydarzyły się wczoraj. W głowie rozbrzmiewał jej aksamitny głos , którym pieściła twoje uszy. Pamiętałeś jej czarną sukienkę muskającą skrawkami materiału twoje jasne dżinsy podczas zamaszystych obrotów jakie jej serwowałeś. Ubóstwiałeś sposób w jaki jej gęste, ciemne pukle opadały na nagie plecy z każdym ruchem. Robiło ci się słabo, gdy przytoczyłeś schemat kołysania jej bioder  w rytm muzyki przy twoich udach. Ocierała się o nie z figlarnym uśmiechem, przymkniętymi powiekami. Była niczym kusicielka.  - Narzekała wtedy na fałszywość ludzi. Patrzyła na mnie tymi czekoladowymi tęczówkami lśniącymi jak wszystkie lampy w klubie, jak gwiazdy. Biło od nich takie cholerne ciepło, radość.  Spoglądała mi głęboko w oczy tak jakby oczekiwała, że zaprzeczę, że powiem -" nie wszyscy, ja nigdy bym cię nie skrzywdził" i tak zrobiłem.- szeptałeś, a twoje oczy błyszczały jak najdroższy diament. - A teraz... Ona mnie skrzywdziła.-spuściłeś głowę.
- Och, Fornal. - westchnął głośno atakujący.  - Kochasz ją w cholerę i to cie gubi. - przeszył cię błękitnymi tęczówkami. - A jak zareagowała na te słowa? - umiejscowił się wygodnie i nadal wpatrywał cię w ciebie, tym razem z ciekawością.
- Uśmiechnęła się tak anielsko, pięknie i powiedziała, że jestem kochany, gładząc mnie po policzku.
Pochłaniałeś trunek wsparty o ramie Michała i z przymkniętymi powiekami non stop powracałeś do obrazków z tamtej nocy. Skąpana w różnorakich barwach światła była taka piękna. Jej błogi stan podczas podskakiwania na bosych stopach obolałych od czarnych, wysokich szpilek wprawiał cię w euforię. A gdy jej oczy wyłaniały się z pod wachlarzu czarnych, długich rzęs i łapały z tobą kontakt wzrokowy czułeś prąd przebiegający twoje ciało.  Byłeś wtedy najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Jej pokryte słodyczą usta podczas wolnych kawałków zatapiały się w twoich wargach, a dłonie pociągały mocno za twoje gęste włosy.  Później muskały guziki od twojej kraciastej koszuli, ale ty groziłeś jej placem, odwołując od tego pomysłu z cwanym uśmiechem. Chciałeś to zrobić, ale gdy będzie trzeźwa. Jednak to nigdy nie nastąpiło i nie nastąpi Tomaszu, bowiem doskonale wiedziałeś, że nie dopuści się zdrady twojego brata. Zbyt mocno go kochała. Równie mocno jak ty ją. Teraz przy jego boku będzie godzinami wirować na parkiecie,  spoglądać głęboko tymi ciemnymi tęczówkami w jego błękitne i oczarowywać uśmiechem, choć to ty miałeś być na jego miejscu. To ty miałeś być mężem Aurelii Stawskiej. To w twoich ramionach miała spoczywać tej pamiętnej nocy pośród bogatej listy gości. Choć nie oszukujmy się. Ty o tym marzyłeś. Marzyłeś o niej. O zakazanym owocu, Tomaszu. 

~*~
Cześć! ^^
Kolejny smutny odcinek za nami, a ja oświadczam Wam, że chyba zbliżamy się powoli do końca tej wyjątkowej dla mnie historii ;3  Tomek już ma totalnie dość, ale przyjaciele nad nim czuwają i nie pozwalają, aby się poddał ;) Zbliża się nieniknienie ślub Aurelii i Janka... Jak myślicie Tomek coś powie jeszcze  w tej sprawie? Proszę o komentarze i opnie, bo naprawdę jak widzę pustkę pod postem to aż się chce odejść i rzucić wszystko w cholerę, a bardzo chcę dokończyć tu tą historię i nie tylko tą.. Całuję i do zobaczenia za tydzień ;* 

2 komentarze:

  1. Ja zachowaniu Aurelii mówię zdecydowane NIE! No, bo serio... Jak tak można? :/ Wspomnienia Tomka dobitnie pokazują, ile oni dla siebie znaczyli... Zachowywała się wtedy zupełnie inaczej, kręciła z nim, rozbudziła w nim uczucie, z którym on, nawet po czterech latach nie potrafi sobie poradzić, by raptem chwilę później związać się z jego bratem? No ja nie mam słów po prostu...
    Zaproszenie na ślub było dla Tomka ostatecznym ciosem. Kompletnie się załamał. Ja naprawdę nie wiem, jak on da sobie radę z tym wszystkim, jak da radę uczestniczyć w tej ceremonii, jak da radę cieszyć się ich szczęściem? Mam nadzieję, że Michał i Mateusz będą czuwać na posterunku w razie czego... Żeby nie zrobił sobie niczego głupiego.
    Nie mam pojęcia, czy Tomek jeszcze coś zdziała, czy postanowi żyć z tym bólem w sercu do końca...
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stawska to Stawska, cóż poradzisz.. ;(
      Sama jeszcze nie wiem jak to będzie wyglądać, ale kombinuje ^^
      Chłopaki czuwają, to fakt ;)
      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń