"Może
za dużo chciałbym wiedzieć,
być z Tobą przy obiedzie,
patrzeć w oczy, kiedy wciąż
Ty w słuchawce mówisz do mnie:
"Im dłużej tutaj siedzę
tym bardziej chce do ciebie"
w każdy dzień i w każdą noc
chciałbym być w pobliżu rąk twych."
Uderzyłeś otwartą dłonią w powierzchnię materaca i przywarłeś mocniej policzkiem do miękkiego materiału poduszki. Po mimo tego, że twój organizm cholernie łaknął snu to spustoszenie w twoich myślach uniemożliwiało ci wejście w stan odpoczynku. Przewróciłeś się na plecy i wbiłeś wzrok w śnieżnobiały sufit, wzdychając głośno. Już jutro czekało cię spotkanie z rzeszowskim zespołem, który łakomy był zdobycia jak największej ilości punktów po pechowym początku sezonu, a ty nie byłeś w stanie się odpowiednio przygotować na trudy rywalizacji i zregenerować po dość wyczerpującej, długiej podróży. Twoja frustracja osiągnęła poziom szczytu. Zerknąłeś kątem oka na pogrążonego w krainie Morfeusza środkowego spoczywającego na łóżku kilka metrów od ciebie i przysiadłeś na rogu posłania, przeczesując zamaszystym ruchem gęste włosy. Ciągle w twoim umyśle rozbrzmiewały słowa przyjaciela. Naprawdę Michał nie dowierzał, że w twoim życiu mogło się coś nie powieść i przeżywać mogłeś chwilę słabości? " Skończysz z tym" wypowiedziane jego tonem nieznoszącym sprzeciwu niosło się echem w twojej głowie i non stop powracało niczym bumerang. Prawda była taka, że nie potrafiłeś z tym skończyć. A może wręcz nie chciałeś? Przecież tylko chłód żyletki sprowadzał na ciebie wytchnienie, przerwę od eksplodujących w twojej głowie myśli. Poderwałeś się z miejsca i podszedłeś na palcach do drzwi balkonowych, które roztropnie rozchyliłeś, aby po chwili za sobą przymknąć. Oparłeś się o metalową barierkę i zadrżałeś pod wpływem przeszywającego twój nagi tors oraz odkryte przez materiał bokserek nogi lodowatego powietrza. Po mimo końcowej fazy miesiąca jakim był marzec wieczory nadal skąpane były chłodem. Utopiłeś wzrok w grafitowym niebie wypełnionym licznie połyskującymi gwiazdami i mimowolnie przekręciłeś ster łódki poruszającej się na oceanie twoich myśli w kierunku wspomnień dotyczących brunetki. Spoczywałeś na leżaku pomiędzy ojcem a twoją rodzicielką i chwytałeś nadmorskie promyki słońca. Zsunąłeś na noc przeciwsłoneczne okulary, z których często nabijał się Kochanowski wraz z Masłowskim i mimowolnie przeszywający wzrok siwych błękitnych tęczówek spoczął na jej osobie. Biegłeś nim po jej okazałym ciele odkrytym przez miętowy, dwuczęściowy strój kąpielowy i wsłuchiwałeś się w jej donośny pisk zmieszany z uroczym śmiechem, gdy twój brat oplótł ramionami jej płaski brzuch i próbował wedrzeć do lazurowego morza. Wydzierała się wniebogłosy, a ty westchnąłeś głęboko, zdając sobie sprawę, że to ty powinieneś być na miejscu Janka. Wierzgała długimi, opalonymi nogami, odchylając głowę i spoglądając w roześmiane niebieskie oczy starszego Fornala. Ten niespodziewanie sięgnął jej ust i zaczął wyciskać na nich krótkie, aczkolwiek czułe pocałunki. Przymknąłeś powieki, chcąc powstrzymać słoną ciecz nadciągającą do twoich oczu w zawrotnym tempie. Cholernie pragnąłeś opuścić rodzinne szeregi i powrócić w samotności do dawnej stolicy kraju, aby nie musieć oglądać tych pełnych błogości i szczęścia chwil twojej miłości dzielonych z przyjmującym, ale zdawałeś sobie sprawę, że to tylko spowoduje podejrzenia rodziców. Dlatego musiałeś jakoś przetrwać ten koszmar tworzący się na twoich oczach i sprawiający, że twoje tak cholernie gorąco kochające serce krwawiło. Tak bardzo łaknąłeś wpleść smukłe palce w burzę jej brązowych włosów i przylgnąć spragnionymi ustami do jej aksamitnych warg, tak jak czyniłeś to do dnia zakończenia waszych wspólnych losów. Chciałeś ją nosić na rękach i spoglądać głęboko w jej czekoladowe tęczówki, które pałały by uczuciem, pasją i ciepłem.
-A jak to teraz właściwie jest z tobą i Aurelią, Tomek?-dotarł do ciebie aksamitny głos blondynki.
-Przyjaźnimy się, mamuś.-odparłeś, splatając ramiona za głową i posyłając jej łagodny uśmiech, aby nie wzbudzić podejrzeń.
Skinęła jedynie głową, a ty przekręciłeś się na bok i odblokowałeś ekran telefonu, gdzie na jego blokadzie była obecna roześmiana twarz Stawskiej. Przesunąłeś opuszkiem palca po jej rysach i ponownie poczułeś łamiące się w twoim sercu kolejne warstwy. Nie dużo brakowało, aby runęło ono doszczętnie. Jednak po chwili tak się właśnie stało. Nastąpiło to po momencie, kiedy blondyn przyciągnął jednym, stanowczym ruchem do siebie twoją ukochaną i wyrecytował z szerokim uśmiechem na ustach formułkę mającą na celu przedstawić ją oficjalnie rodzicielom jako jego partnerkę. Aurelia kulturalnie uścisnęła dłonie twoich rodziców, a do ciebie pomachała końcówkami palców, zanosząc się chichotem. Wysiliłeś się na najbardziej promienny uśmiech na jaki cie było stać i przeprosiłeś towarzyszy , udając się do łazienki. Gdy tam dotarłeś oparłeś się rękami o umywalkę i spojrzałeś na swoje odbicie, prychając pod nosem. Po twoich policzkach ściekały łzy, a ciało drżało pod wpływem targających nim emocji. Oblałeś twarz chłodnym strumieniem wody, jednak nie na wiele się to zdało. Chwilę później totalnie rozbity spoczywałeś w jednej z kabin, opierając się o lodowatą ścianę nagimi plecami. Palce miałeś utkwione we włosach, a powieki przymknięte. Próbowałeś w całość zebrać myśli, ale twój wysiłek kończył się niepowodzeniem.
-Myślisz o niej?-usłyszałeś znajomy, męski głos.
Wyrwany z refleksji podskoczyłeś w miejscu i zadarłeś głowę ku górze. Atakujący skwitował twoje zachowanie cichym śmiechem i pomachał ci, upewniając cię w tym, że to co widzisz jest realne. Filip znajdował się na balkonie usytuowanym nad twoją głową i spoglądał na ciebie pełnym troski wzrokiem z nad wysokości.
-O nich.-mruknąłeś cicho z wzrokiem utkwionym przed siebie.
-Tomek, wykończysz się.-westchnął głośno 24-latek.-To się musi skończyć...
-Skończy się dopiero jak stąd odejdę, bo ją kocham, Bicek.-popatrzyłeś ku górze, wypowiadając twardo. -Czemu tak właściwie nie śpisz?
-Z twojego powodu.
Mimowolnie kąciki twoich ust musnęły wyżyny na słowa Michała. Po raz pierwszy dostrzegałeś, że się o ciebie martwił. To doświadczenie było niezwykle miłe. Szkoda tylko, że nie był nią. Aurelią Stawską. Przykucnąłeś przy niewielkiej szczelinie pomiędzy wejściem na balkon, a jego podłożem i wysunąłeś z niej niewielką paczkę. Sięgnąłeś po jedną sztukę trucizny i umiejscowiłeś cienkiego peta pomiędzy palcami, odpalając go zapaliczką. Przymknąłeś powieki i zaciągnąłeś się mocno, aby po chwili wypuścić kłębek dymu. Poczułeś wypełniającą twoje ciało ulgę. Umysł na chwilę wyciszył swoje obroty, a ty chciałeś, by ten moment trwał dłużej.
-Pojebało cię, Fornal!-huknął podirytowany twoim postępowaniem przyjaciel.- Jak Robert się dowie to cię zajebie!
-Jak będziesz się tak wydzierał to z pewnością się kurwa dowie.-prychnąłeś.- Potrzebuję ukojenia.-wyjaśniłeś swoją decyzję brunetowi.
-Ty naprawdę ochujałeś! - warknął, ale już kilka tonów ciszej.-Co ta dziewczyna z tobą zrobiła... Choć to chyba lepsze niż napierdalanie się żyletką.-mówił, kręcąc głową z niedowierzaniem nad twoją postawą.
-Nie, ja tylko pokochałem kogoś kogo chyba nie powinienem.-powiedziałeś cicho pod nosem bardziej do siebie niż do niego.
~*~
Hejka! ^^Wybaczcie nieobecność, ale po drugiej zmianie jestem wypompowana i nie mam sił na nic :( Jeszcze trzy dni i wrócę na dobre, z rozdziałami jak i regularnością ;3 No, ale w zamian za dość długą przerwę wrzucam Wam najdłuższy rozdział tutaj, gdyż ma równe 1000 słów :D Cudny mecz Cerradu wczoraj z Onico, a już za tydzień dane mi będzie obserwować tego raniącego tutaj tak dobitnie Tomka, Janka na żywo po raz pierwszy :D Mam nadzieję, że uda mu się choć na chwilę wejść na parkiet :D Całuję i do zobaczenia w kolejny wtorek! ;*