„Wierzyłem
w nas nawet,
gdy
cały świat był temu przeciw.”
Przewróciłeś niezauważalnie dla niej oczami, wysłuchując jej melodyjnego głosu przepełnionego zachwytem i zafascynowanie. Od dobrych piętnastu minut rozpływała się nad osobą blondyna, a ty tradycyjnie urozmaiciłeś swoją twarz w subtelny uśmiech i grałeś. Grałeś jak na boisku. Odgrywałeś rolę zadowolonego z tego, że ona jest szczęśliwa, a tak naprawdę wewnątrz ciebie płonęły wszystkie twoje narządy. Każdy skrawek twojego ciała przeszywała wściekłość. Przybierałeś dobrą minę do złej gry. Pocierałeś dłonią jej odkryte ramie i chłonąłeś błękitnymi tęczówkami jej oświetloną przez blask księżyca twarz. W jej ciemnych tęczówkach, gdy zwróciła głowę w twoim kierunku uchwyciłeś połyskujące iskierki. Jej oczy śmiały się do ciebie, ale nie z twojego powodu. Śmiały się dzięki niemu. To on sprawiał, że promieniała, zakwitała każdego dnia, choć doskonale pamiętałeś jak często przybiegała do ciebie roztrzęsiona i jak na jej powiekach balansowały łzy, a później słona ciecz wypełniała materiał twojej koszulki. Przeżyłeś sią już kilka takich nocy. Skąpanych bezsennością i czuwaniem nad nią, aby ostygła po wcześniejszych wydarzeniach, aby ochłonęła i nie podejmowała pewnych decyzji w emocjach. Zbyt często łapałeś się na wędrówkach do otchłani twojego umysłu, do retrospekcji, do których nie powinieneś sięgać. Zanurzenie w nich z każdym razem stawało się dla ciebie coraz bardziej niebezpieczne, Tomaszu. Wydarzenia tamtych kilku tygodni uderzały w ciebie niczym bumerang, aby po chwili odlecieć, bo przecież stały się ulotnymi chwilami, a nie rzeczywistością, teraźniejszością jakiej pragnąłeś. Miały postać najpiękniejszych momentów uwiecznionymi niczym na fotografii przez polaroid. Pamiętałeś, a raczej nie potrafiłeś zapomnieć kiedy to przy twoim boku widniała brunetka. Roześmiana uwieszała się na twojej szyi na przywitanie choćby od waszego ostatniego widzenia minęło kilka godzin a nie tygodni i naciągała jak tylko to możliwe, aby skraść z twoich ust długi, czuły pocałunek. Ubóstwiałeś chwilę, kiedy twoja głowa spoczywała na jej kolanach a ona bawiła się twoimi ciemnymi, gęstymi włosami. Przymykałeś wtedy powieki i wsłuchiwałeś się w jej cichy chichot, gdy zadowolony z jej drobnych palców buszujących w twoich kosmykach wydawałeś z siebie liczne pomruki. Lubiłeś wodzić nosem wzdłuż jej szyi i choć było ci ciężko zapanować nad swoimi zmysłami, gdy znajdowała się obok do niczego więcej nigdy nie doszło. Z perspektywy czasu czułeś się usatysfakcjonowany z tego powodu, ponieważ wtedy jeszcze trudniej byłoby ci zaakceptować obecną sytuację. Choć czy ty się z nią w ogóle pogodziłeś? Zaakceptowałeś ją? Przecież każdej nocy toczyłeś wewnętrzną wojnę z własnymi myślami, chcąc pokonać mętlik jaki zasiała w twojej głowie brązowooka. Ona uwielbiała, kiedy obsypywałeś pocałunkami jej kark czy opuszkami palców sunąłeś po jej ramieniu. Ty natomiast kochałeś ten błogi stan, kiedy łaskotała cię ciemnymi kaskadami po klatce piersiowej, gdy jej głowa znajdowała się na twoim torsie, a dokładniej lewej piersi, aby wsłuchiwać się w rytm bicia twojego serca i przy nim odpływać do krainy Morfeusza. Muskałeś wtedy ustami jej czoło i patrzyłeś jak zahipnotyzowany na jej niewinną twarz skąpaną w świetle księżyca. Byłeś jej przyjacielem. Bratnią duszą jak często twierdziła, a w głębi nie czerpałeś radości z jej szczęścia. Czy tak zachowują się przyjaciele? Czy przez swoją przyjaciółkę zadają sobie ból fizyczny? Lśniąca żyletka od dłuższego czasu zapatrywała wnętrze twojego portfelu i sprowadzała ukojenie z każdym kolejnym draśnięciem twojej skóry przy kostkach. Nie mogłeś pozwolić sobie na rany zadane w innym miejscu. Przyjaciele by zauważyli. Materiał skarpetek idealnie skrywał blizny po chwilach słabości. Wszyscy sądzili, że to ty jesteś tym lepszym z rodzeństwa Fornal. Na pozór przecież posiadałeś tak wiele. Zawsze rozpromieniony kroczyłeś przez świat, szerząc na skalę danego miejsca pozytywne nastawienie, dzieląc się swoją jedyną pasją w życiu. Posiadałeś niebywały urok osobisty, o czym świadczyły tłumy kobiet od jakich się odganiałeś, nie dostrzegając w nich jej. Tej, która prawie trzy lata temu osiedliła się w twoim niezwykle gorąco kochającym sercu. Podbijałeś parkiety polskiej ligi, pnąc się w statystykach, walcząc o stałe miejsce w kadrze narodowej. Rzeczywistość wyglądała zupełnie inaczej. A idealnie odzwierciedlało ją jedno zdanie. Tamten Tomasz Fornal umarł niespełna trzy lata temu. Ten obecny obumierał z każdym dniem coraz głębiej. Zachowywałeś tylko pozory, namiastkę tego do czego przyzwyczaiłeś otaczających cię ludzi. Nie chciałeś pomocy. Nie było dla ciebie jakiekolwiek światełka w tunelu. Jedyne usytuowane było obok ciebie i wystukiwało na wyświetlaczu telefonu zapytanie o obecną lokalizację Janka, niecierpliwiąc się na jego powrót. Musnąłeś delikatnie czoło dziewczyny i oświadczyłeś ze zmęczonym uśmiechem, że jesteś wyczerpany i uciekasz spać. Skinęła jedynie głową i pożyczyła ci dobrej nocki. Opadłeś na miękki materac łóżka i zawyłeś w poduszkę, ostatkami sił, starając się przezwyciężyć cisnące ci się do oczu łzy. Przegrałeś. Wilgotne policzki przywarłeś bardziej do materiału poduszki i przymknąłeś powieki.
~*~
Coś spontanicznego, coś napisanego pod wpływem chwili, coś wyjątkowego i coś innego niż zazwyczaj, ale coś także z cząstką mnie. Potrzebuję takiej odmiany i mam nadzieję, że i Wam przypadnie ona do gustu :3 Ten pomysł zawdzięczam w znacznej mierze nutce rozbrzmiewającej w tle oraz Olcii, która historią Andiego i Lisy nabroiła mi ochoty na napisanie czegoś melancholijnego, dramatycznego i bardzo uczuciowego. O humor może tu być ciężko nie to co w moich wcześniejszych historiach, ale wierzę, że zostaniecie częścią tej ważnej poniekąd dla mnie historii ^^ Całuję i do zobaczenia w kolejnym tygodniu! ;*
PS : Co Wy na to by rozdziały pojawiały się co wtorek? ;)
Będę jutro obiecuję !
OdpowiedzUsuńOki czekam ^^
UsuńA i bym zapomniała pierwsza! :D <3
OdpowiedzUsuńGratki, ale jak jest Janek to innego wyjścia nie ma :D
UsuńHahah otóż to moja droga ! :D
UsuńJedno wielkie Wow! Brak mi słów, żeby opisać idealność tego prologu!
UsuńPamiętam, że jak pierwszy raz go przeczytałam nie mogłam się otrząsnąć z szoku, co ten Tomek wyrabia, ale również byłam zachwycona ślicznymi opisami jego uczuć. Teraz czytam to kolejny raz i znowu jestem pełna podziwu dla twojego kunsztu pisarskiego! <3
Wracając do Tomka, jest dość nie typowa, a zarazem wyjątkowa historia i już sam prolog na to wskazuje. Czytając go cierpiałam razem z Tomkiem i w życiu nie przewidziałabym, że on sięgnie aż po żyletkę. W końcu to jest nie rozsądne, ale i bardzo niebezpieczne.
Lecę nadrabiać dalsze zaległości pozdrawiam :*
ŻE CO? 😱
OdpowiedzUsuńTakiego komentarza to się po Tobie nie spodziewałam 😏😂
UsuńA chwila przerwy od remontu! I powtórzę jeszcze raz ŻE CO? Ktoś nam podmienił Tomka? Przecież on zawsze idealny bez problemów; czytałam o nim różne historie, ale żyletka i takie zmartwienia? Smutno mi, Aurelio przestań z nim to robić, bo nam go wykończysz. Niech ktoś w końcu zauważy te ogromne zmiany, bo aż się boję, co dalej może zrobić ze swoim życiem. Weny! Czekam na więcej
UsuńZobaczymy czy będzie w stanie wyjść na prostą czy może jeszcze bardziej się pogrążyć 😏
UsuńDziękuję i pozdrawiam 😘
Bardzo mi miło w takim razie! <3
OdpowiedzUsuńOch, co Aurelia zrobiła z Tomkiem? :(
Doprowadziła go do takiego stanu wiążąc się z innym mężczyzną, podczas gdy on nie potrafi o niej zapomnieć i jeszcze jest przy niej zawsze, kiedy go potrzebuje... Przecież on się tym katuje :( Żyletka, którą zadaje sobie ból tak, aby inni nic nie zauważyli... Masakra! Mam nadzieję, że w końcu ktoś z jego bliskich zauważy te zmiany, bo nie chcę nawet myśleć do jakich kroków Tomek jest jeszcze zdolny... Smutno :(
Życzę Ci dużo weny! Pozdrawiam ;*
I to jeszcze z jego bratem 😏
UsuńNa pewno jest przygaszony i zagubiony, ale może jeszcze się odnajdzie.
Zobaczymy 😏
Dziękuję i pozdrawiam 😘